Mandarynkoller (SDVX)
czyli kontroler do Sound Voltex wykonany ze skrzynki po mandarynkach
Przedsłowie
Data publikacji tego postu została ustawiona na datę zakończenia prac nad opisywanym stanem opisywanego cuda techniki. Sam tekst był pisany na początku września 2024.
In the beninging
No więc całość zaczęła się chyba od konwentu Hikari 2021. Wcześniej byłem świadomy istnienia rytmików i czym mniej-więcej jest Bemani. Ba, parę ładnych lat śliniłem się na FB9 od Gamo2 (kontroler do Jubeata). Niemniej, dopiero na tym konwencie zobaczyłem mnóstwo innych japońskich rytmików. Na tym konwencie zagrałem też pierwszy raz w StepManię na twardej macie i w IIDXa w ogóle, ale to historie na inne wpisy w kategorii “druciarstwo” ;)
Na Hikari 2022, jedna z osób odpowiedzialnych za rytmiki zasugerowała mi “spróbuj sobie voltexa, łatwy jest”. Nie potrafiłem sobie wtedy poradzić z obsługą gry, ale z pomocą coś tam zagrałem. Na Animeconie 2022 również nie szło najlepiej, ale już wiedziałem, że trzeba kręcić gałami. Wciąż nie potrafiąc sprawnie wybrać odpowiedniej piosenki uznałem, że to trzeba po prostu przeklikać na spokojnie, więc w warunkach domowych. Mając wcześniejsze doświadczenie z uruchamianiem Jubeata na padzie Akai MPD218 zauważyłem, że ma on wystarczająco przycisków i gałek, aby pokryć pełne sterowanie w Sound Voltex.
![]() |
Ostatecznie nie było to zbyt grywalne, ale pozwoliło poklikać w grę. Niegrywalność wynikała głównie z rozmiarów i z “twardości” tego pada (faktyczny guzik jednak trochę amortyzuje uderzenia). Pogooglałem - dedykowane gotowe opcje okazały się jeszcze wtedy zaporowo drogie (Gamo2/Yuan/KOC), więc wziąłem sprawy we własne ręce i… pogooglałem dalej. Zamówiłem przyciski, enkodery (chociaż po polsku enkoder to chyba impulsator) oraz pokrętła dla pedoaudiofili z AliExpress, a drobną elektronikę pozyskałem lokalnie. Problemem okazała się być… obudowa!
Ev’ry Night
Nie mając za bardzo warsztatu czy dedykowanego sprzętu do cięcia rzeczy przebąkiwałem rodzicom, że jakby trafili na jakieś pudełko o wymiarach (tu minimalne wymiary, żeby się wszystko pomieściło), to niech dadzą znać. Patrzyłem też na gotowe pudełka i pudełeczka na Allegro, ale nic nie pasowało.
Wtem, niedługo po Świętach Bożego Narodzenia (ja chyba miałem urlop), tata podrzucił mi skrzynkę po mandarynkach. Zima to sezon na mandarynki, a ja nawet o tym nie pomyślałem!
![]() |
![]() |
Odwrócona do góry nogami wygląda jakby miało się udać. Wciąż jednak wydawała mi się za mała, a jej dno było dziurawe. Okazało się jednak, że na wysokość jest na styk, wymiary dna są faktycznie trochę za małe, ale problem rozwiązało lekkie zmniejszenie przestrzeni między guzikami i przeniesienie przycisku “start” na dół. A, no i gałki trzeba było ścisnąć mocno do środka. No i uniknąć zszywek!
![]() |
ostatecznie podniosłem go tak, żeby się zmieścił |
Cut my life into pieces
No dobra, projekt jest, trzeba go wyciąć. Warunków na cięcie dremelem na powietrzu nie było (mamy grudzień, zimno i nieprzyjemnie). Na szczęście dno skrzynki było zrobione z płyty wiórowej tak cienkiej i niskiej jakości, że bez większego problemu dało się je ciąć jak chałwę nożykiem typu utility knife (taki z wymiennymi żyletkami). Mniam :d
![]() |
![]() |
Łatwo poszło, teraz jeszcze… 5 prostych guzików, lekko zaimprowizować start i coś zrobić z enkoderami, bo po patrząc po samym, projekcie mogą się nie zmieścić.
![]() |
![]() |
Część przycisków krawędziami przecięła te małe dziurki w dnie. Nie wpłynęło to jednak zbytnio na stabilność. W trakcie całej operacji wiórowe dno rozerwało się tylko odrobinę tylko w jednym miejscu. To wciąż nie wpłynęło zbytnio na stabilność (xD). Podrtatowałem sytuację odrobiną kleju na gorąco, tak ogółem, tak na wszelki wypadek.
It felt like a dream
Tutaj drobna dygresja na temat pokręteł. Zdecydowałem się na enkodery optyczne (bo tanie) i 600 PPR (bo więcej to przecież lepiej). To drugie ugryzło mnie w tyłek, ale o tym w następnej sekcji. Przez płyt(k)ę wiórową udało się je chwycić śrubkami M3 jak do dysków SSD. Przeniesienie układu dziurek na front okazało się zaskakująco trudne, więc wyszło mi krzywo. Ważniejsze jest natomiast, że…
gałki leżą na warstwie filcu (z angielskiego “felt” hehe). Więc tym jak mocno je docisnę przed dokręceniem śrubki dociskowej mogę regulować jaki opór stawiają. I muszę tu powiedzieć, że udało się to wyregulować tak, że nie odczuwam nic dziwnego przestawiając się między prawdziwszym kontrolerem czy cabem na konwentach a moim dziełem. Większym problemem jest rozstaw gałek, który tutaj jest sporo węższy, a dodatkowo zwężony moją chęcią maksymalnego ich odsunięcia od przycisków. Ale na moim poziomie nie czuję, żeby dawało to jakąś przewagę, jeśli nie wręcz przeciwnie xD
No ale tak czy siak - elektronika.
Tak czy siak, elektronika!
Skorzystałem z gotowca - Pico Game Controller. Zarobiłem wtyczki (oczywiście, że nie mam zaciskari, więc było lutowane), podłączyłem na razie same przyciski i pokrętła (początkowo bez światełek, ale te potem też dodałem). Całość zadziałała praktycznie na strzała. Z jednym drobnym wyjątkiem - pokrętłami :,(
![]() |
![]() |
(i piękny wgląd w spaghetti) |
Projekt był przygotowany pod enkodery 300 PPR, czyli o połowę mniejszej częstości impulsów. Dodatkowo coś nie tak było z matmą, która przeliczała wartość PPR i kolejne impulsy na zmianę wartości widzianą przez komputer, więc to musiałem poprawić. Nie pamiętam dokładnie co zrobiłem, ale działa (ten sam kod potem wrzuciłem do pudełkonu do IIDX). Moje zmiany przepadły gdzieś razem z WSLowym filesystemem z tego okresu. No cóż…
Ping pong
To chyba pora na wrażenia z rozgrywki, co?
![]() |
Przyciski z Aliexpress w zestawie miały te swoje chińskie niebieskie switche. Przysięgam, że wraz z zamontowanymi sprężynami, wymagały więcej niż 300g nacisku do aktywacji. Do tego były GŁOŚNE. Na tyle, że zagłuszały grę na głośnikach przy jakkolwiek rozsądnym dziennym poziomie głośności.
Próbka audio:
Głośność i siła jaką trzeba było włożyć skutecznie odbierały jakąkolwiek długotrwałą przyjemność z gry i przyprawiały o ból. W swym geniuszu wpadłem na pomysł, aby wyjąć sprężyny! To pomogło odrobinę na aspekt siłowy, ale sprawiło, że guziki nie odbijały tak płynnie.
Kolejną ewolucją była wymiana switchy i zamontowanie sprężyn z mniejszych przycisków. Gdyż tak - mniejsze chińskie switch przychodzą z lżejszymi sprężynami. Nie uśmiechało mi się jednak kupować oryginalnych Omronów do tak żenującego projektu, więc szukałem… Większość sprzedawców nie deklaruje na stronach produktów siły wymaganej do aktywacji switcha, co sporo utrudniało. Widać było jednak, że wszystkie mają tą samą niebieską obudowę (no, czasami żółtą albo czerwoną). Jeden listing jednak rzucił mi się w oczy, ponieważ obiecywał switch 20g i kosztował połowę tego co podobny Omron.
Zakupiłem i… się zadziwiłem! Switch ten chodzi praktycznie liniowo z bardzo delikatnym klikiem. Przez to nie generuje też irytującego dźwięku “pingnięcia” (no dobra, trochę ten dźwięk wciąż jest, ale ledwo co). W porównaniu chyba losowym 25g Omronem jest wciąż trochę głośniejszy, zwłaszcza na powrocie, ale za cenę to prawie jakby był cichszy xD Ostatecznie komplet takich zamontowany w Mandarynkollerze wraz ze sprężynami z mniejszych przycisków dał efekt naprawdę przyjemny, przynajmniej dla takiego laika jak ja (gram do poziomu 14 może 15, bez wybitnych osiągnięć).
To może jeszcze szybkie porównanie jak brzmią same switche. Wszystkie nagrywane w takich samych warunkach, tj. ~10 cm od mikrofonu dynamicznego, bez kompresji, bez zmian między nagraniami.
Generic chiński switch
Zippy za pół ceny
Omron
Podsumowanko
To była ciekawa przygoda, która dała start mojej re-fascynacji (albo restart mojej fascynacji) japońskimi rytmikami na ręce. Sporo się nauczyłem, w niektórych aspektach rzeczywistość zweryfikowała mnie i moje umiejętności. Tak czy siak doskonale się bawiłem - od zakupu po naprawdę kompetentny (acz lekko nieregulaminowy) gameplay. KontrolerMandarynkoller okazał się też dość wytrzymały, gdyż albowiem przetrwał moje maltretowanie (a starałem sie nie hamować, bo wiedziałem, że to tylko jego tymczasowa forma), a także przeprowadzkę i wyjazd na “mini-konwent” (jak się okazuje pełny setup mieści się w średnią walizkę podróżną na kółkach). Powiedziałbym też, że z chęcią stworzę podobne dzieło ponownie ale…
- W tzw. międzyczasie, w trakcie planowania i rzeźbienia nad tym, zaczął powstawać mój kolejny samoróbkowy projekt, o którym przeczytać możecie tutaj
- Przy okazji Mizukonu 2024, reszta ekipy rytmikarzowej pokazała, jak niewiele trzeba dla jak porządnego efektu, o czym przeczytać możecie… jak w końcu to opiszą
- Mam już wyciętą porządną sklejkę na dwa kontrolery regulaminowych wymiarów
See you next play!